Spojrzenie wstecz na ręczne urządzenie DJ-skie, które nie zdołało podpalić świata

Pamiętacie rozrusznik serca? Nie, nie mówię o metalowej płytce, która powstrzymała twojego Nana przed jazdą na Big One w Blackpool, ani o kolesiu, który biegnie przed biegaczami, a potem bierze wczesną kąpiel, wypychając sobie twarz batonikami Mars Bars, podczas gdy on sam chowa się w poncho ze srebrnej folii. Rozmawiam o pierwszym na świecie przenośnym urządzeniu DJ-skim, gadżecie gdzieś pomiędzy proto-smartfonem a Tamagotchi, którego główną zaletą była możliwość miksowania w zasadzie wszędzie. Puszczanie house’owych setów w poczekalniach NHS czy miksowanie ragga na Circle Line w końcu stało się możliwe. Wreszcie było coś do zrobienia podczas długich podróży pociągiem, co nie polegało na gapieniu się w otchłań, piciu gorącej kawy lub czytaniu Rush Hour Crush w kółko, dopóki Milton Keynes nie pojawiło się w zasięgu wzroku, diament w ponurych odmętach niekończącego się angielskiego pustkowia.

Reklama

Jeśli czujesz się trochę zdezorientowany w tym momencie, nie będziesz sam, ponieważ, chociaż strona internetowa dla gadżetu ma splash page głoszący, że rzecz jest „nie zapomniany”, to nie jest dokładnie pamiętany albo. Dziesięć lat temu, w tym miesiącu, szwedzki wynalazca Jonas Norberg zaprezentował Pacemaker na targach Sonar w Barcelonie. Norberg powiedział mi, że postrzegał go jako część skandynawskiej inwazji, która w tamtym czasie przetaczała się przez świat głównego nurtu muzyki tanecznej, pojawiając się obok Swedish House Mafii i urodzonego w Sztokholmie Spotify. Pacemaker był napędzany przez to, co Norberg opisuje jako „coraz łatwiejszy dostęp do treści” w połączeniu z rosnącym pragnieniem po stronie konsumentów, aby być bardziej aktywnym, jeśli chodzi o muzykę. Co, jak sądzę, oznaczało, że zdał sobie sprawę, że, tak, coraz więcej ludzi chce stać się DJ.

The Pacemaker został wydany rok później, a po pojawieniu się w takich jak The New York Times, Wired, i Mixmag, udało się przesunąć całkiem przyzwoity 100.000 sztuk. To raczej nieprawdopodobne, że po dekadzie wciąż jest produkowany przez tę samą koreańską firmę. Biorąc pod uwagę, że nic nie jest tak dziwne jak niedawna przeszłość, można by wybaczyć szydercze spojrzenie na Pacemakera, odsyłając go na śmietnik historii, ale było coś szlachetnego w celu Norberga. On i jego zespół chcieli stworzyć coś w rodzaju podręcznej konsoli do muzyki, Playstation Portable w stylu Pioneera, która byłaby „profesjonalnej jakości” i „używana przez znanych DJ-ów”. Jak na razie wszystko fajnie, ale tak naprawdę, kto chciałby wyciągać w klubie kontroler wielkości PSP, próbując dowodzić tłumem za pomocą czegoś, co wygląda lepiej do grania w Who Wants to Be a Millionaire: Party Edition niż najnowszy Workshop 12″?

Połączenie tego i pewnych problemów technicznych – Pacemaker miał tylko jedno koło zębate, co utrudniało miksowanie – sprawiło, że rzecz została wygnana do głębin lochu YouTube. Tam, w cyfrowych krzakach, gracze zdołali to opanować, nawet jeśli DJowanie z Pacemakerem wygląda tak satysfakcjonująco, jak kodowanie strony internetowej za pomocą kalkulatora Casio. Norbergowi może ulżyć świadomość, że gdzieś tam na świecie istnieje grupa hobbystów kochających gadżety, którzy z radością zapłacą nawet 500 dolarów, byle tylko dostać w swoje spocone ręce ten sprzęt.

Norberg winą za względny brak trwałego sukcesu obarcza złe wyczucie czasu. „Pacemaker wyszedł dokładnie w momencie, gdy świat zaczął się zmieniać na świat iPhone’a” – ubolewa. „Po prostu nie było już sensu produkować własnego sprzętu”. Po kilku latach od premiery Pacemaker został wycofany z produkcji. Zespół postanowił skierować swoją uwagę na wschodzący świat aplikacji, początkowo skupiając się na rynku Blackberry. Teraz ich aplikacja, po prostu nazywa Pacemaker, jest tam z Serato oprogramowania Pyro jako jeden z najbardziej popularnych narzędzi na świecie do miksowania opartego na telefonie.

W porównaniu do fizycznego kontrolera, aplikacja jest dość krawędzi tnącej. Pozwala miksować utwory z katalogu Spotify i ma wbudowaną sztuczną inteligencję DJ-a, która pomaga wybierać i miksować utwory, co przerażająco stawia oprogramowanie w hierarchicznie wyższej pozycji niż selektor. Jest dość jasne, aby zobaczyć, dlaczego to był hit, ponieważ pozwala mieszać na telefonie, bez konieczności posiadania oddzielnego urządzenia, i skierował się do hobbystów, a nie klubowy rynek docelowy sprzęt próbował dotrzeć. Za moje grzechy, kiedy tylko pomyślę o Pacemakerze, mam zamglone oczy. Siedzę i jem moje cottage pie i stwierdzam, że to coś jest zalane moimi własnymi łzami, co neguje potrzebę dodatkowej soli, ale nadal pozostawia zabawny smak w moich ustach. Rzecz z wersją aplikacji jest taka, że staje się ona po prostu, no cóż, kolejną aplikacją. To obok Sworkit i Candy Crush i ikona BBC Pogoda, po prostu kolejna rzecz, aby nieśmiało stuknąć na kiedy siedzisz na toalecie.

Jest coś romantycznego w przestarzałości jego fizycznej siostry, i jego zapomniany moment w historii. Jasne, jest to dość wanky rzecz, aby spróbować użyć na imprezie domowej (i znacznie droższe niż przyzwoity kontroler) i jest bardziej prawdopodobne, aby dać RSI dla kciuków niż standardowy zestaw. Jednak aplikacje na telefon wzięły miksowanie w skali mikro na inny poziom, wprowadzając głupie rzeczy, takie jak robot, który pomaga ci wybrać utwory, Orwellowski koszmar dla selekcjonerów, którzy chcą crate-dig, a nie być rządzeni przez muzykę taneczną wersję Clippy.

Norberg mówi mi, że nawet wydali nowy firmware dla użytkowników, i że społeczność jest „żywa i kwitnąca” i wspierana przez „grupę hardcorowych użytkowników”, którzy prowadzą wspólną stronę internetową. Mimo, że słaba sprzedaż mogła doprowadzić do zaprzestania jego produkcji, wydaje się, że miał on społeczność, której inne kontrolery nie zainspirowałyby – wszystkich łączyło wspólne pragnienie DJ-owania w locie i opanowania szalonej palety umiejętności. I jeśli to pomogło zainspirować ludzi do miksowania i angażowania się w swoich ulubionych thumperów, to z pewnością nie jest to zła rzecz. Jasne, sprawił, że ludzie wyglądali trochę głupio i pojawił się w najgorszym momencie, jaki można sobie wyobrazić. Ale Pacemaker, żyjąc zgodnie ze swoją nazwą, wplótł swoją metalową ramę w serca co najmniej kilku osób. Nawet jeśli nie dało się z nim naprawdę DJ-ować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.